Imágenes
ContribuirReservar ahora
Evaluaciones
Contribuir a la retroalimentaciónBardzo dobre, aromatyczne hinduskie jedzenie. Wystrój raczej typowy dla tego rodzaju lokali, także jest trochę kiczu, mix kolorów, poduchy, ale generalnie siedzi się wygodnie i przyjemnie. Obsługa uśmiechnięta i chętnie udziela informacji o daniach. A tych próbowałam kilku, najbardziej sobie chwalę vindaloo w wersji z baraniną. Uczciwie pikantne, sos jest gęsty i bardzo pożywny, bo sporo mięsa w nim pływa. Smakowała mi też samosa wegetariańska, na starter idealna. Mimo że smażona, to nutka groszku jest wyczuwalna. I dają pyszne sosy do tego. Mutton Rogan Josh też świetne, sos jest aksamitny a mięsko rozpływa sie ustach. Dodatki z serii placki bardzo dobre, mango lassi też. Idźcie i jedzcie, dobre miejsce na pre-theatre jeśli ktoś sie wybiera do Powszechnego. Można też zamówić w dostawie i wszystko jest w porządku też. Szczególnie, że prośba o ekstremalnie ostre przyprawienie dania, które w karcie figuruje jako nieostre została spełniona.
Kolejne zamówienie z Kalyan i kolejny zachwyt na mym podniebieniu. Zdecydowanie będę traktował ten lokal jako pewniak, gdy najdzie mnie ochota na kuchnię indyjską. Po raz kolejny nie było żadnych problemów z zamówieniem do domu. Zdecydowałem się na Mutton Korma (baranina w kremowym sosie z pastą z nerkowców) ze smażonym ryżem z kminkiem. W pudełeczku można było odnaleźć duże kawałki baraniny, które pływały w towarzystwie słodkiego sosu. W połączeniu z dobrze przyprawionym ryżem czułem się jak w siódmym niebie. W skrócie: dobrze przyprawione, intensywne i sycące! Shashi Paneer Masala (kawałki sera paneer w maślano pomidorowym sosie ze zmiksowanymi nerkowcami) mimo iż to danie wege to z przyjemnością zamówiłbym je przy następnej okazji (tuż zaraz po Mutton Rogan Josh). Intensywny i dobrze doprawiony sos pomidorowy w towarzystwie świetnego sera paneer i posmakiem orzechów to mistrzostwo świata. Miałem jeszcze wielką przyjemność posmakować Mutton Rogan Josh (baranina w sosie cebulowo pomidorowym w stylu kaszmirskim). I już wiem co zamówię następnym razem. Jest to zupełne przeciwieństwo mojego dania tutaj czuć pikantność, intensywnego pomidora, a danie jest dość słone (co mnie w żadnym przypadku nie przeszkadza). Nie próbowałem smażonego ryżu basmati z kurkumą i sokiem z cytryny, ale bardzo ładnie się prezentował i podobno świetnie pasował do ww. dania. Chicken Kormy nie próbowałem, ponieważ różniło się od mojego dania tylko rodzajem mięsa. Bardzo miło zaskoczyły mnie chlebki: Garlic Naan (zrównoważony smak czosnku) oraz Paneer Paratha, który był nadziewany serem paneer. Spokojnie można je zamawiać w dostawie, co też uczynię. Tom Kha Kai (mleko kokosowe, kolendra, galanga, kurczak) za dyszkę bardzo fajna opcja. Nie nazwałbym jej gęściochą , ale smak jest godny polecenia. Po królewskiej degustacji nastał moment w którym zdecyduję czy Kalyan dostanie ode mnie najwyższą ocenę. W lodówce oczekiwało na mnie Mango Lassi (w dostawie zostało podgrzane przez obecność potraw w jednej torbie). Całe szczęście okazało się takie jakie sobie wymarzyłem było gęste, kremowe i intensywne w smaku. Sam raczej nie zdecydowałbym się zamówić Banana Lassi, ale już po pierwszym łyku byłem bardzo zaskoczony. Spodziewałem się raczej bananowego jogurtu, ale smak nie okazał się typowo bananowy. Bardzo fajny konkurent dla wersji z mango. Teraz pozostaje liczyć, że knajpa utrzyma bardzo wysoki poziom!
Wielokrotnie zamawiamy jedzenie z Kalya od znajomych, a kilkakrotnie byliśmy na miejscu. Fajny wystrój, obsługa nieco zakręcona, ale jedzenie jest wyśmienite. Na minus czas oczekiwania na dostawę oraz fakt usunięcia z menu dania o nazwie chicken manchuria (chociaż często przygotowywane na naszą prośbę). Proszę, przywróćcie to danie, a podniosę ocenę do 5!!!
W Kalyan byłam z mamą i siostrą, która nam tą knajpę poleciła. Muszę przyznać, że wejście jest bardzo mało zachęcające i sama restauracja jest dość ponura i wygląda trochę jak dostosowana piwnica- być może ze względu na to, że jest to nowe miejsce i będą nadal pracować nad wystrojem, za co trzymam mocno kciuki. Plusem jest to, że jest dość przestronnie, chociaż przy pustkach, jakie dziś zastałyśmy, było to trochę przytłaczające. Obsługa była bardzo miła, chociaż trochę trzeba było na nią czekać, co było trochę zaskakujące przy tej liczbie gości. Na jej obronę mogę wziąć tylko to, że kelnerka stała za ladą która była w oddzielnym pomieszczeniu (na restaurację składa się klika sal . Nie dostałyśmy też karty z napojami. Nie wystrój jednak ani nie obsługa są najważniejsze- liczy się jedzenie, a do tego nie mogę się przyczepić ani trochę. Ja jadłam baraninę w stylu kaszmirskim, która była przepyszna- dobrze doprawiona, sos był gęsty i cudownie rozgrzewający. Mama zamówiła baraninę z żółtą soczewicą, która okazała się być bardzo kremowa i również smaczna. Siostra jadła kurczaka i baraninę z gorącego półmiska, danie nie dość, że smaczne (tak, od wszystkich podjadałam :D , to jeszcze wyglądające bardzo imponująco. Chlebki naan były świetne, przyjemnie dopieczone ale również puszyste i wilgotne w środku. Podsumowując, jedzenie faktycznie było fantastyczne, ale spędzanie czasu w restauracji to coś więcej, i sporo mogłoby to miejsce zyskać, gdyby było bardziej dopracowane pod względem estetycznym.
Pracuję na przeciwko od kilku lat, ale mimo to nie wiedziałem jak tam dojechać. Lokal jest na parterze bloku przy trasie Łazienkowskiej, przed lokalem się nie zaparkuje bo są szlabany dla mieszkańców więc trzeba szukać miejsca gdzieś na tyłach i ogólnie w dzień jest słabo, wieczorami może być tragedia. Biorąc to pod uwagę sądziłem, że będzie mało osób, ale chyba lokalesi wiedzą lepiej bo w sobotnie popołudnie były tylko 2 wolne stoliki. Pewnie to właśnie oni odwiedzają to miejsce. I wiedzą co robią, bo jedzenie jest smaczne, porcje są wystarczające a ceny mocno przystępne jak na indyjską kuchnię. Mojego ulubionego chleba naan z masłem było tyle, że mnie pokonał i nie dojadłem. Zdecydowanie do powrotu!
Más información
Enlace del código QR al menú
