Imágenes
ContribuirReservar ahora
Evaluaciones
Contribuir a la retroalimentaciónZdecydowanie polecam!. Do restauracji trafiłam przypadkiem w trakcie wypadu do Torunia; pierwsze wrażenie średnie, gdyż kelner poinformował moich kompanów i mnie, że jedyny wolny stolik to ten przy drzwiach (dokładnie przed drzwiami przy 5 na zewnątrz to średnia przyjemność ; już mieliśmy wyjść, gdy wypatrzyliśmy wolny stolik w głębi jak się okazało wolny, w sam raz dla nas; mając nadzieję, że pierwsze koty za płoty, zamówiliśmy późny obiad i okazało się to bardzo dobrą decyzją; w pierwszym momencie pomyślałam, że porcje wyglądają dosyć skromnie, jednak jak się okazało, były zdecydowanie wystarczające; miłym zaskoczeniem było, że kaczka z modrą kapustą i żurawiną faktycznie królowała na talerzu (ziemniaczki i inne warzywa były tylko dodatkiem ; smak doskonały połączenie słodkiego i słonego; moi kompani również chwalili stek oraz grillowaną doradę; na deser czekoladowe parfait (faktycznie będące musem czekoladowym uwieńczyło smakiem doskonałe popołudnie; zdecydowanym minusem jest oczekiwanie, nie tylko na jedzenie, ale nawet na kawę czy herbatę (jedzenie ok. 40 min; kawa nawet 20 min przy rachunku 300 zł (dla 3 osób życzyłabym sobie nieco sprawniejszej obsługi może nieco bardziej przystępnej dla Klientów. Pomimo tej niedogodności zdecydowanie polecam obiad/kolację w Szerokiej No 9: .
Jako, że nie jestem Torunianką moja podróż do tego miasta miała przypominać tournee po lokalnych restauracjach. Chcąc skosztować smaków tego regionu trafiłam do Szerokiej już na początku swoich wojaży. Była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia (a słowa tego używam nieprzypadkowo, bo wystrój powala ale o tym później) i absolutnie nie pozwoliła ma na dalszą penetrację toruńskiej oferty. Lokalizacja wręcz idealna, przy ulicy, którą turystyczny tłum podąża od Staromiejskiego do Nowomiejskiego Rynku. Nie można przejść obojętnie, tym bardziej, że wystrój ogródka zachęca. Piękne parasole, wielkie, doniczkowe rośliny i fotele nachalnie krzyczące o swojej wygodzie. (Jedynie) męska obsługa zdecydowanie zaskarbia sobie serce każdej lubiącej klasę kobiety. W środku także elegancko, a mnogość świec nadaje wieczorem magiczny, niepowtarzalny klimat. Przejdźmy więc do dania głównego recenzji i zajrzyjmy do kuchni. Karta krótka to lubię! Z menu śniadaniowego próbowałam jajecznicę na maśle, bajgla z serkiem i jajka po benedyktyńsku na grzance podawane z sosem holenderskim. Na dania trzeba trochę czekać, bo lokal w piękny słoneczny dzień pęka w szwach. Jajecznicę podano mi więc zimną, a bajgla dostałam niezgodnego z moim zamówieniem. Kelner świetnie wybrnął z sytuacji proponując zmianę zamówienia i kawę w ramach przeprosin. Trudne sytuacje weryfikują klasę restauracji wg mnie test zdany na 5. Jajecznica pyszna, bajgiel trochę nudny. Królem śniadania okazały się jednak jaja po benedyktyńsku. To absolutnie najlepszy poranny posiłek jaki miałam okazję jeść. Wspaniały, wyrazisty sos, kruche pieczywo i dobrze przyprawione jajko w towarzystwie lekkiej sałatki ze świetnym dressingiem. Do tego absolutnie najlepsze cappuccino w Toruniu (a próbowałam ich tuziny) sprawiło, że wiedziałam już ,że trafiłam do estetyczno kulinarnego raju. W porze obiadowej zdecydowałam się skosztować gnocci z kaczką, tagiatelle z królikiem oraz krem merchwiowo pomarańczowy z krewetkami. Najsłabsze były włoskie kluseczki. Kaczy tłuszcz czule otulał miękkie gnocci. Danie jednak lekko przesolone spowodowało, że fajne połączenie winogron i mięsa nie pozwoliło się nim dostatecznie cieszyć. Co innego królik w towarzystwie rukoli i parmezanu. Dobrej jakości ser, solidne mięsne kawałki i domowy makaron tworzą zgrabną, wyrazistą propozycję. Obiadem zawładnęła zupa z dużymi krewetkami. Czuć masło, pomarańcze, czosnek pełnia dobrze skomponowanych smaków. Dodatek czarnej soczewicy stawia przyjemny opór zębom. Krem kompletnie mnie oczarował! Na mniejszy głód rostbeef z chrzanowym sosem i owocowym, słodkim kleksem. Tak pyszne, że po zjedzonym daniu czuje się niedosyt i zachłannie domawia kolejne. Ragoût grzybowe z cieciorką, czarną soczewicą i polentą mogłoby się jeszcze trochę pouczyć od poprzednika. Potrzeba mu trochę wyrazistości, mocniejszego aromatu owoców lasu bądź interesującego sosu łączącego cieciorkę z polentą. Na deser polecono mi creme brulee. I faktycznie dość nietypowo podany. Kwaśny sorbet malinowy, intensywnie czekoladowy mus, babcina kruszonka i jajeczny krem na jednym talerzu może przyprawić o zawrót głowy. Ale jako miłośniczka wielu dziwacznych połączeń byłam nim oczarowana. Każdy element wyrazisty, każdy pasował do reszty, każdy na swój sposób radował podniebienie. Pod 9 jest pysznie, elegancko, miło! Mimo małych potknięć darzę to miejsce szczerym uwielbieniem. Szkoda, że wybudowali autostradę łączącą Warszawę w wybrzeżem. Mniej okazji na obranie kursu wprost na Szeroką.
Na Szeroką ostrzyłam sobie zęby po wypatrzeniu jej w rekomendacjach Gault&Millau restauracja otrzymała ocenę 14/20 co może dawać nadzieję na przyjemną ucztę. W porównaniu do innych nominowanych w Toruniu ceny nie zabijają, a lokalizacja w samym turystycznym centrum daje możliwość odwiedzenia miejsca bez skomplikowanego planowania trasy wycieczki. Nasza pierwsza wizyta była typowo obiadowa na początek zamówiliśmy tatara z polędwicy wołowej na spółkę, z racji nie tak dużego głodu. Szef kuchni ku naszemu zdziwieniu podzielił nam estetycznie porcję na 2 talerze, miły to gest, a przystawka smaczna. Z dań głównych zdecydowaliśmy się na kaczkę z sosem żurawinowo jabłkowym, z modrą kapustą i ziemniakami au gratin oraz królika w sosie śmietanowym z kurkami, jabłkami i fioletową marchwią. Kaczka była tradycyjna, ale czuć było uwagę przyłożoną do detali żurawina była świeża, mięso jędrne, modra kapusta odświeżająca w smaku. Mój królik był w formie roladek, niezwykle miękkich, choć jak dla mnie mało wyrazistych w smaku. Ten rodzaj mięsa wymaga czasem nieco więcej zdecydowania jeśli chodzi o doprawienie, choćby odrobiny czosnku czy tymianku. Bardzo delikatny sos śmietanowy niestety jeszcze bardziej pogłębiał to wrażenie. Fioletowe puree wyglądało ciekawie, ale smakowało raczej jak ziemniak, a nie marchew oraz niestety było obeschnięte. Musiało być wyłożone na talerz sporo wcześniej przed podaniem, bo warstwa zewnętrzna była po prostu sucha. Nie powinno się to chyba zdarzać w restauracji szczycącej się rekomendacją G&M... Na szczęście mieszane wrażenia z głównego dania zakrył zamówiony przeze mnie na osłodę creme brulee. Była to wersja dość niespotykana, bo zrekonstruowana, bez cukrowej tafli. Towarzyszył jej czekoladowy mus i sorbet malinowy, wszystkie te smaki idealnie grały ze sobą i nawzajem się równoważyły. Z boku było również coś w rodzaju kruszonki. Wraz z kawą było to idealne zakończenie posiłku. Całość kosztowała ok. 160 zł. Kolejnego dnia zawitaliśmy jeszcze na śniadanie wybór dań jest bardzo atrakcyjny cenowo i różnorodny. Zdecydowaliśmy się klasycznie na jajka sadzone na boczku. Podane zostały na mini patelenkach z pieczywem i masłem. Próbowałam poprosić o jakąś małą porcję zieleniny zamiast pieczywa, ale pan kelner chyba nie do końca mnie zrozumiał i jedyne co udało m się uzyskać to mini posypka ze szczypioru na jajkach ; Boczek również był takową mini posypką z wierzchu. Jajka niestety nas rozczarowały, bo o ile moje były na miękko, to mojego chłopaka już były totalnie przeciągnięte. Do tego zbyt wiele było jakiegoś oleju, jak dla mnie coś innego niż masło do jaj to trochę chybiony wybór. Wnętrze jest bardzo przytulne, co przyciąga różnorodną klientelę, nie ma tego onieśmielającego elementu snobstwa. Spodobały mi się nieco niepokojące zdjęcia wiszące na ścianie, które przypominały mi psychologiczne testy projekcyjne ; Zwróciłabym jednak uwagę na ustawienie stolików, bo podczas obiadu jedliśmy właściwie patrząc się w oczy innym gościom, a przejście do łazienki wymagało niemal otarcia się o cudze talerze. Obsługujący nas pan był bardzo profesjonalny, choć dość blady emocjonalnie , ale nie można nic mu zarzucić. Ogólnie rzecz biorąc warto skierować tu swoje kroki, choć pewne aspekty kulinarne powinny zostać udoskonalone.
Miłe zaskoczenie. Ciekawy lokal, przyjemny wystrój i bardzo wygodne siedziska. Jesli chodzi o dania to miałem okazje jeść królika w śmietanie i był dla mnie miłym zaskoczeniem, bo zjadłem do ostatniego kęsa świetny. Obsługa na plus juz przy wejściu widać zainteresowanie, a tak poza tym to sprawna i szybka, a przede wszystkim uśmiechnięta i że tak powiem na luzie można śmiało porozmawiać. Ceny od strony kawiarnianej przystępne jesli chodzi o napoje ciepłe. Ceny ciast zbyt wysokie moim zdaniem. Co do cen dań wydaje mi się, że są uzasadnione jakością potraw (wnioskuje po króliku). Jeśli tylko będzie okazja to odwiedzę ponownie.
Pełna satysfakcja kulinarna : Byliśmy z mężem na kolacji podczas weekendu spędzanego w Toruniu i wyszliśmy pełni uznania. Wnętrze restauracji jest przytulne i przyjazne, obsługa zaś przemiła i bardzo sprawna. Powitano nas oryginalnym starterem w postaci musu z kurczaka na confit z cebuli z pokruszonym chlebkiem. Ciekawe i smaczne. Po dosyć obfitym obiedzie nie byliśmy zbytnio głodni- zdecydowaliśmy się więc jedynie na dania główne. Mój wybór padł na grillowanego sandacza z puree z topinambura. Ryba idealnie przyrządzona, dodatki genialne- puree rozpływało się w ustach, do tego ugotowane (idealnie warzywa- fasolka, kalafior, szparagi i grillowany por. Danie męża- kotleciki cielęce na puree z batatów i marchewki również nie pozostawiało niczego do zarzutu. Na pewno wrócimy przy okazji najbliższej wyprawy do Torunia, aby skosztować większej ilości dań :
Menú completo
Más información
Enlace del código QR al menú
